Close

Czy „Oczy uroczne” rzucają urok?

Nowa, wyczekana Marta Kisiel! Wyczekana o wiele bardziej niż cokolwiek innego spod jej pióra, bo choć każda publikacja jest na swój sposób świetna, to jednak „Oczy uroczne”, zamykające cykl „Dożywocia” mają nawiązywać klimatem do fabuły, którą ukochałam od pierwszych stron.

„Oczy uroczne” rzucają urok. Marta Kisiel znów, niezmordowanie i z pasją tworzy ciekawą, barwną, głęboką opowieść. Niedawno napisałam, że twórczość ałtorki (przypominam, to celowa pisownia) łączy jedno: romantyzm. Odwołanie do epoki wiary w serce, wyobraźnię, strzygi i upiory. Teraz dodam do tego coś, co jeszcze mocniej przewija się przez powieści Kisiel: poszukiwanie własnej tożsamości. Swojego „ja”. Wyrywanie się ze spuścizny rodziców, tradycji, powinności. Wszyscy bohaterowie, jakich znam z powieści Marty Kisiel muszą szukać siebie, bo mocno się pogubili, próbując kogoś udawać, albo chcąc zapomnieć o przeszłości…

Czuję siłę wyższą i niższą

„Oczy uroczne” nie są podobne ani do „Dożywocia” ani do „Siły niższej”. Zdecydowanie nawiązują do „Toń” (ostatnio dostało mi się, że to czasownik, a nie rzeczownik, więc dla bezpieczeństwa nie odmieniam). Dlaczego?

Przede wszystkim: jest poważnie. Bardzo poważnie. I nawet Bazyl, sepleniący czort udający kozę, tego nie zmienia. Jasne, Bazyl jest zabawny i słodki, ale… osobowość głównej bohaterki Ody jest tak dramatyczna i emocjonalna, że zupełnie go przyćmiewa.

Oda ogólnie jest poważna, potwornie rozdarta i poobijana przez życie. Przez całą fabułę bardzo się szamocze, wręcz krzyczy, dusi się. Rozpaczliwie szuka odpowiedzi, dręczą ją złe sny, nie potrafi się skupić. Całe szczęście, Marta Kisiel potrafi pisać lekko o sprawach ciężkich, więc całość czyta się świetnie. Mimo to, to całkowicie inna proza niż w „Dożywociu”. Czy lepsza? A może gorsza? Nie, to nie to – po prostu inna. Dojrzalsza, być może bardziej przemyślana.

Podobno zarzucano ałtorce, że w „Dożywociu” brakowało… fabuły. Pisała o tym Padma z Miasta Książek, formułując to jako zarzut, ale równocześnie – coś, co nie szkodzi, a wręcz przeciwnie. Moim zdaniem właśnie ma tym polegał fenomen tej powieści. Jej genialność i świeżość – połączenie pomysłu z zabawą językiem. Tworzenie scen, które łączą się w przepiękną, zabawną, wzruszającą i zapadającą w pamięć historię.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Uroboros (@wydawnictwo_uroboros)


„Oczy uroczne” są inne. Spójne, logiczne, ale też głęboko zakorzenione w źródłach. Mam na myśli to, że Kisiel korzysta z ludowych legend, baśni, wierzeń, porzekadeł. Znów bawi się słowem, ale już nie rozśmiesza, bo skupia się na przemianie, jaka zachodzi w Odzie. Skupia się na przekazywaniu wartości, które powinny być ważne dla każdego człowieka (i nieczłowieka).

Znów w ogóle nie piszę o tym, że… przecież Marta Kisiel to fantastyka. Hm, dla mnie to wciąż drugi plan. Przyznam jednak, że ekranizacja tej książki byłaby cudna. Szkoda, że w Polsce nie robi się takich filmów – kto wie, może kiedyś Netflix albo HBO zainteresują się prozą ałtorki? Myślę, że cały świat zakochałby się w Bazylu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Marta Kisiel (@martakisiel.pl)

„Oczy uroczne” oczywiście polecam! I jak zawsze, czekam na kolejne książki.

Opis wydawcy

Gdzie anioł nie może, tam czorta pośle. Laureatka Nagrody im. Janusza A. Zajdla powraca z nowymi dożywotnikami w kolejnej odsłonie bestsellerowego cyklu! Wraz z nieoczekiwanym atakiem zimy nadciągają równie niespodziewane kłopoty. Ktoś lub coś grasuje po okolicy, atakując przypadkowe osoby. Tymczasem Bazyl wyraźnie coś knuje i w tej intrydze niespodziewanie zyskuje sprzymierzeńca, zaś przyjaźń Ody z Rochem zostaje wystawiona na poważną próbę. Lecz wszystko to blednie w obliczu tajemnic sprzed wielu lat, jakie skrywa pobliski cmentarz — i niewielki staw w samym sercu ciemnego lasu. Nadciąga czas nieprzejednanej nocy. Czas śmierci.

Danuta Awolusi

Rocznik 86`. Pisarka, copywriterka, wokalistka Gospel.